Kliknij tutaj --> 🐼 joanna liszowska dom w szwecji
1 min. czytania. 13.02.2020 19:25. Podziel się. Joanna Liszowska odsłoniła bujny biust podczas kąpieli w basenie. Fani są pod wrażeniem dorodnych kształtów aktorki i porównują ją do Sabriny w słynnym klipie "Boys". fot. Instagram:@joannaliszowskaofficial. Joanna Liszowska od kilku dni spędza wakacje w jednym z egzotycznych kurortów.
Joanna Liszowska podjęła ważną decyzję. Wszystko ze względu na dzieci. Joanna Liszowska w 2019 roku poinformowała media o rozwodzie z mężem i przeprowadzce wraz z córkami ze Szwecji do domu pod Warszawą. Okazuje się jednak, że przysparza to coraz więcej problemów.
Chodzi o luksusowy samochód. Bentley Bentayga – to taki samochód mieli ukraść aktorce Joannie Liszowskiej złodzieje. Informację taką jako pierwsza podała nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa. Policja potwierdza nam, że do kradzieży takiego auta faktycznie doszło, choć, z oczywistych względów, nie podaje, kto jest właścicielem
Jakby nie było, z jakiejś przyczyny byłam z nim ponad dwa lata. I chcę, żeby szacunek do mnie miał Robert. […] Chcę zamknąć ten rozdział mojego życia, zostawić to wszystko za sobą i zacząć normalnie żyć. W spokoju budować swoje szczęście. Życie przecież toczy się dalej”, mówiła Joanna Liszowska w VIVIE! w 2004 roku.
Joanna Liszowska i Ola Serneke rozwiedli się. 'Fakt' dowiedział się, że byli małżonkowie wciąż są zameldowani w luksusowej willi w Goeteborgu.
Site De Rencontre Pour Gens Riches. Joanna Liszowska planuje trzecią ciążę? Jej mąż marzy o synku! Przerwie pracę w Polsce? Joanna Liszowska w ciąży? Joanna Liszowska dzieli swoje życie na pracę w Polsce i wyjazdy do Szwecji, gdzie mieszka jej mąż Ola Serneke . Gwiazda przyjeżdża do Polski na zdjęcia do serialu “Przyjaciółki” oraz rodzinne spotkania. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie będzie w Polsce jeszcze rzadziej, bo jej mąż Ola Serneke podobno chce, żeby urodziła mu syna! Czy Joanna Liszowska znów zajdzie w ciążę? Joanna Liszowska dwa lata temu urodziła córkę Stellę i ostatnio skupiała się na karierze, ale jej mąż podobno uważa, że powinna zrobić sobie przerwę od pracy. Dlaczego? “Żal mu Joasi, która od czasu wypadku ma w Polsce złą prasę i chciałby ją mieć na stałe w Szwecji. Uważa, że w kolejnej ciąży mogłaby zaszyć się w ich posiadłości w Szwecji. W końcu odpoczęłaby od całego tego zgiełku wokół niej. Potem zaś zajęłaby się wychowywaniem dzieci, a w tym czasie cała sprawa by przycichła”, mówi osoba z otoczenia biznesmena. Po niefortunnym wypadku, który Joanna Liszowska spowodowała będąc pod wpływem alkoholu, aktorka miała problemy w pracy i złą prasę. Mówiło się nawet o tym, że może stracić pracę w "Przyjaciółkach", ale koleżanki z planu stanęły w jej obronie . Aktorka przestała pojawiać się na salonach i udzielać wywiadów. Nie chciała opowiadać o wypadku, ani o pracach społecznych, które wyznaczył jej sąd.
– Jak po szwedzku mówi się: „Jestem szczęśliwa”? Mężowi mówię: „I’m happy”. Wszyscy mówią w Szwecji po angielsku i to trochę odbiera mi motywację do nauki szwedzkiego. – Często to mówisz? Nie muszę. Po prostu to czuję. Mam naprawdę dużo szczęścia. Może nawet za dużo? – Za dużo? Kiedy spełniają się marzenia, to gdzieś z tyłu głowy pojawia się też lęk. Myślisz sobie: Przecież nie może być tak idealnie. – Ludzie są ciekawi, jak wygląda dzisiaj Twoje życie. Budzę się rano, a Emma z rumieńcami i rozczochranymi włoskami przychodzi do łóżka i wyprzedzając moje pytanie, wita się słowami: „Dobzie spałam, kochanie”. I zaczyna się. Dzieci, praca, dom. Dom, praca, dzieci. Polska, Szwecja. Szwecja, Polska… A pomiędzy tym wszystkim mój mąż. – Wszyscy chcą też wiedzieć, jak wygląda Twój dom w Szwecji. To mój azyl. – Nie chcesz o nim opowiadać? Nie, bo jest mój i będę chronić tego za wszelką cenę. W Szwecji odpoczywam. Oddycham świeżym powietrzem. Dosłownie i w przenośni. – Czy ten szwedzki dom uważasz dzisiaj za ten jedyny? Mam dwa domy. Jeden tam, a drugi tutaj, w Polsce, gdzie pracuję. Teraz, na czas zdjęć do „Przyjaciółek”, gdy zostałam na dłużej z dziewczynkami w Polsce, mąż do nas przyjeżdża. – A samolot staje się trzecim domem? Ostatnio bardziej dla mojego męża (śmiech). Faktycznie, do tej pory moje podróże samolotem przypominały trochę kursy autobusem z domu do szkoły. Lot trwa tylko półtorej godziny. Jeśli lecę z dziewczynkami, to starsza, Emma, nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo przebieg podróży zależy od jej zachowania (śmiech). Ostatnio leciałam z nimi – mniejsza w nosidełku, druga za rękę i nieduża walizka, w której były: ubranka na zmianę, pieluchy, butelki, soczek, książeczki, gry i zabawy, oczywiście mokre chusteczki, ręcznik papierowy oraz podręczne DVD. Często nadchodzi moment, kiedy właśnie DVD staje się największym przyjacielem matki podróżującej z dwójką dzieci. – Da się tak na dłuższą metę? Zdaję sobie sprawę, że nadejdzie moment, w którym będę musiała się zatrzymać. Jednak nie wybiegam jeszcze w przyszłość. – Skąd wiedziałaś, że Ola to mężczyzna na całe życie? Nie wiedziałam… Poczułam. Kiedy pojawia się miłość, to granice krajów czy inny język przestają mieć znaczenie. I dużo więcej staje się możliwe. Spotkałam Ola w chwili, kiedy już posprzątałam „stare kąty”. Zrobiła się wokół mnie przestrzeń i aura przyciągająca tego właściwego mężczyznę. A że wcześniej mi nie wychodziło? Widać tak miało być, inaczej przecież nie spotkalibyśmy się. – Mąż często okazuje Ci miłość? Często mówimy sobie: „Kocham cię”. Podobno wyrazy zbyt często powtarzane tracą swoje znaczenie, ale widocznie to nie dotyczy tych słów. Bardzo tęsknimy za sobą. Pewnie działa tutaj też odległość. Przez częste rozłąki nasze uczucie nie ma kiedy ostygnąć. – A jak kocha Joanna Liszowska? Jeśli kocha, to kocha. Spontanicznie. Bez kombinowania. Lubi szczerość i otwartość. Po urodzeniu dwóch córek czuję się tak, że mogłabym góry przenosić. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że dojrzałam, nie mylić ze „spoważniałam”. Kiedyś bałam się w życiu ryzykować, postawić na swoim, przekonać kogoś do moich racji. Często wchodziłam w sytuacje, w których nie czułam się dobrze. Ale bałam się mówić „nie”. – Ty miałaś problem z asertywnością?! Tak. I cały czas uczę się, jak być asertywną. Kiedyś więcej słuchałam innych niż samej siebie. Przejmowałam się tym, co ktoś o mnie pomyśli. Zdarzało się, że robiłam coś, czego nie czułam, ale bałam się powiedzieć: „Przepraszam, ale to do mnie nie pasuje”. Wolałam przełknąć to, chociaż w środku płakałam. Nie do końca wierzyłam w siebie. Dzisiaj robię to, w co wierzę, co mnie samej się podoba. – Co dodało Ci pewności siebie? Doświadczanie macierzyństwa i spełnienie w związku. Mam dziś poczucie bezpieczeństwa. Czytam o sobie: „żona milionera”. Ludziom się wydaje, że wszystko mogę mieć, że wszystko przychodzi mi łatwo. Ciężką i uczciwą pracą doszłam do tego, że byłam i wciąż mogę pozostać niezależną kobietą. Nie mogłabym być tylko housewife, bo wtedy to na pewno zostałabym desperate (śmiech). Mojemu mężowi imponuje, że chcę pracować. Kiedy mam momenty wahań… – A kiedy takie się zdarzają? Kiedy patrzę, jak mąż bawi się z naszymi córkami, odbiera mi po prostu mowę. Nie mam słów, żeby to opisać. To jest sens życia. Kiedy wyjeżdżam do pracy do Polski, to właśnie Ola wspiera mnie, trzyma za mnie kciuki. Mamy wspólny dom, rodzinę, ale każde z nas ma też swoje własne źródło satysfakcji i możliwość realizowania się. Praca to swojego rodzaju afrodyzjak dla związku. To cudowne uczucie, kiedy wiem, że mąż jest ze mnie dumny, a ja z niego. W ostatni weekend poleciałam na półtora dnia do Sztokholmu. To była moja pierwsza noc poza domem bez dzieci. Nagrałam tam piosenkę. Kiedy wróciłam, koleżanka napisała do mnie sms: „Jesteś fighterem”. Może i jestem, bo każdego dnia coś sobie udowadniam. Praca daje mi energię do zajmowania się dziećmi. Dzieci dają mi energię do pracy. Ta świadomość, że mogę wrócić do domu i przytulić te dwie cudowne istotki, jest napędzająca. Oczywiście, kiedy te istotki dają w kość, z rozkoszą pędzę do pracy… co tu kryć. – Chciałabyś być idealną matką i aktorką? Czy to możliwe? Chcę zajmować się swoimi dziećmi. W Szwecji nie mam niani, mogę za to liczyć na teściów. Kiedy Stella przyszła na świat, rano przyjeżdżała teściowa, a ja odwoziłam Emmę do przedszkola. Kiedy maleńka miała dwa tygodnie, pomyślałam, że spróbuję sama to wszystko ogarnąć. Cały wieczór zastanawiałam się, jak to zrobić. Kiedy jedna będzie spała, drugą obudzę. Kiedy jedna będzie jadła, drugą będę ubierać. Pamiętam, jak dojechałam do przedszkola i wyciągnęłam wózek. Kiedy wracałam z powrotem do samochodu z samą Stellą, byłam o kilka centymetrów wyższa. Ufff! A to tak jest z dwójką dzieci – pomyślałam. Potem nie tylko te poranki, ale też noce, kiedy kursowałam między łóżeczkami w zależności od nagłych potrzeb dziewczynek nakreślały mi coraz wyraźniej nową sytuację (śmiech). Wbrew temu, co piszą media, nie mam sztabu ludzi do pomocy. Koleżanki, które kiedyś pomagały mi zapakować samochód, zostały sfotografowane przez paparazzi i uznane za dwie wyspecjalizowane nianie. Rozumiem, że jedna dla dzieci, a druga dla mnie (śmiech). Mam jedną opiekunkę, która zostaje z maleńką w domu, kiedy ja pracuję. Starsza córka idzie w tym czasie do przedszkola. Kiedy przekraczam próg domu, opiekunka wraca do swojego, a ja zostaję z dziećmi. – W co się z nimi bawisz? Ze Stellą uwielbiamy rozmawiać. To znaczy ja do niej mówię, ona odpowiada mi po swojemu. Emma jest mistrzem układania puzzli i typem gosposi. Gotujemy zupę „na niby”, pieczemy torty, pijemy kawkę. Każe mi dużo rysować. Najlepiej zwierzątka. Do perfekcji opanowałam rysowanie żaby. – Czy Ty w ogóle odpoczywasz? Nie mam czasu. Energia mnie rozpiera. Mam wrażenie, że żyję ostatnio w stanie podwyższonej adrenaliny. Kiedy dzieci zasypiają, ja też powinnam iść spać, ale nie potrafię. Staram się wydrzeć godzinę wyłącznie dla samej siebie. Wtedy czytam, oglądam filmy, robię sobie relaksującą kąpiel. Bywają też momenty, kiedy wydaje mi się: Nie dam chyba rady. Bo jestem typem, który wszystkim się przejmuje. Kiedy coś w domu wysiadło, muszę zawrócić, bo zapomniałam czegoś, Stella właśnie chce jeść, a Emma odmawia współpracy, myślę sobie: Pięknie, co jeszcze? – Zadziwiająco szybko wróciłaś do formy po porodzie. Za pierwszym razem urodziłam w piątek, a w sobotę już byłam w domu i gotowałam obiad. Chciałam rodzić naturalnie. I tak za każdym razem było. W regularnym państwowym szpitalu w Szwecji, a nie w superekskluzywnej prywatnej klinice, jak inni sugerowali. – Rodzenie dzieci to chyba Twój ukryty talent. Szkoda, że tak późno zaczęłam (śmiech). – Rozebrałabyś się przed kamerą? Gdyby gra była warta świeczki. Jeśli oprócz nagości ta rola byłaby interesującym wyzwaniem aktorskim, a nagość konsekwencją tego, to oczywiście biorę to pod uwagę. Nie mam problemu ze swoim ciałem. Po dwóch porodach nadal czuję się z nim dobrze. To zapewne przywilej kobiet, które nie były nigdy idealne. Jeśli kobieta przed porodem była szczuplutka, ćwiczyła i bardzo dbała o figurę, to może być dla niej trudniejsze. Jeśli jednak zawsze było się tą „większą” kobietą, pozostaje się nadal sobą. Dzisiaj czuję się nawet bardziej atrakcyjna i pewna swojej kobiecości. – Czy nie jesteś już zmęczona wizerunkiem seksbomby? A dalej nią jestem? Przeszkadzało mi, że kiedy okrzyknięto mnie seksbombą, zaczęło się też liczenie moich kilogramów, a ja uważam, że kochanego ciała nigdy za wiele (śmiech). Nie. Przepraszam. Czasem za wiele. Kobieta zawsze powinna o siebie dbać i być w formie. Mimo że moje role często były po „warunkach zewnętrznych”, były też różne. Dzisiaj chciałabym zagrać rolę, w której przeobrażam się z larwy w motyla albo z motyla w… larwę. Chciałabym się oszpecić albo zmienić nie do poznania. – Zastanawia mnie, dlaczego nikt Ci tego jeszcze nie zaproponował? Nie zagrałaś do tej pory głównej roli w filmie. Nie wiem. Czuję, że jeszcze przyjdzie na mnie czas. Są aktorki, które zyskują z wiekiem. Im są dojrzalsze, tym ciekawsze role dostają. Ostatnio natknęłam się na wypowiedź jednej z hollywoodzkich gwiazd, która skończyła czterdziestkę, że nigdy nie czuła się tak młoda, pełna energii i gotowa na granie. Kiedy zostałam 35-letnią matką dwójki dzieci, poczułam się nie tylko kobietą świadomą siebie, ale też taką, która może więcej. W zasadzie biorę świeży oddech, również w sprawach zawodowych. – Jest coś, z czego dzisiaj możesz być dumna w pracy? To, że wciąż ją mam…? Cieszę się z sukcesu serialu „Przyjaciółki”. – Czy łatwo zagrać, samej będąc w ciąży, kobietę, która nie może mieć dzieci? Wbrew pozorom nie było to trudne. Moja serialowa bohaterka Patrycja ma moją energię, pozytywne podejście do świata i ludzi. Marzeniem nas obu było wyjść za mężczyznę swojego życia. Kochać i być kochaną. I mieć dzieci. Moje marzenia się spełniły, jej nie. Jestem w stanie wyobrazić sobie tę pustkę, żal, gorycz. Postać Patrycji dotyka problemu naszych czasów, jakim jest niemożność zajścia wielu kobiet w ciążę. Rozumiem, że można być zdecydowaną na wszystko, aby mieć upragnione dziecko. – Macie tam niezły żłobek na planie „Przyjaciółek”. Trzeba przyznać, że producenci starają się. Postawiono specjalny kamper dla młodych matek. Przez chwilę rozważałam zabieranie dzieci na plan, ale przetestowałam to już podczas nagrań do „Got To Dance”. W październiku wróciłam do pracy, jak ja to mówię, „na cztery piątki”. Był to jeden wieczór w tygodniu, ale z dzieckiem w garderobie. Mimo że malutką opiekował się mąż, gdy tylko usłyszałam jakiś dźwięk przypominający jęknięcie albo płacz niemowlaka, oglądałam się nerwowo za siebie. Biegałam po kilka razy do nich sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zdjęcia do serialu zaczęłam najpóźniej ze wszystkich aktorek. Malutka skończyła wtedy cztery miesiące, ale codzienne podróże i pobyt na planie byłyby dla niej zbyt męczące. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. – Trudno zapanować nad trzema młodymi matkami na planie? Kiedy wchodzę o świcie do garderoby, żartuję: „Witam panie. Widzę, że wszystkie są kwitnące, wypoczęte”. Kto ma małe dziecko, wie, o co chodzi. Nasze noce nie są zbyt długie. A to zdarzy się katar u jednej, a to druga zapłacze, bo coś się jej przyśniło. Kiedy jedną utulę do snu, budzi się druga. Na szczęście nie rozmawiamy na planie o „zupkach” i „kupkach”. Przed obiadem jechał do Stelli świeży transport pokarmu (śmiech). Kiedyś rzuciłam w biegu naszemu kierowcy z planu: „Mleko stoi w lodówce!”. On otworzył ją i zgłupiał: „Ale które?”. Bo w środku stały dwie buteleczki. Jak się potem okazało, na górnej półce dla Stelli, a na dolnej dla Antka, synka Anity Sokołowskiej. Wszystko się jednak wyjaśniło i potem pan wrócił dumny: „W ostatnim momencie zdążyłem”. To jego poczucie misji strasznie mnie wzruszyło. Pokazujemy sobie z dziewczynami czasem zdjęcia dzieci. Rozpływamy się nad nimi. Reżyser mówi, że chwilami nie da się tego już słuchać. Musi trzymać nas w ryzach. Między nami aktorkami zaiskrzyło od razu. Kiedy spotkałyśmy się po raz pierwszy, to czułyśmy się tak, jak byśmy znały się od zawsze. – „Przyjaciółki” w serialu i w życiu? Nie dzwonimy do siebie codziennie, nie zwierzamy się sobie, ale czujemy więź. Siłą „Przyjaciółek” są sytuacje zaczerpnięte z prawdziwego życia. Ludzie utożsamiają się z nimi. Chemia i energia, jaka jest między nami, przenosi się również na ekran. To mogło zadecydować o sukcesie serialu. I wspólne, prywatne doświadczenie. Przecież nigdy wcześniej w żadnej z produkcji nie było takiej sytuacji, żeby trzy aktorki zaszły w ciążę w jednym czasie. – To precedens. Ale czy na pewno przypadek? Że wszystkie trzy naraz, to na pewno (śmiech). Z mojej strony to była świadoma decyzja. Bardzo chcieliśmy mieć z mężem kolejne dziecko. Nie przeszło mi przez głowę, że inne koleżanki też zajdą w ciążę. Nie rozmawiałyśmy o tym. Zaczynałyśmy zdjęcia po Nowym Roku, kiedy już byłam w ciąży. Wierzę jednak w magię 12 tygodni i nie chciałam jeszcze nikomu mówić. – Nie bałaś się podzielić tą nowiną z producentami? Nie, bo wiedziałam, że dam radę skończyć zdjęcia w zaplanowanym terminie. Zakładałam, że za drugim razem będę czuła się równie fantastycznie, jak za pierwszym. Dwa dni przed przyjazdem na plan dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wiedziałam o tym tylko ja i mąż. Gdy przyjechałam na zdjęcia, reżyser powitał mnie pytaniem: „Ty też jesteś w ciąży?!”. Serce mi stanęło. „Nieeee, dlaczego?”, udawałam Greka. „To dobrze, bo dwie już są”, odpowiedział. I tak mnie z tym zostawił. Czekałyśmy z Magdą Stużyńską na kolejną scenę i nie wytrzymałam. Wysłałam jej sms: „Ja też ;-)”. Po czym nagle parsknęłyśmy śmiechem. Z produkcją podzieliłam się moim sekretem po kilku tygodniach. Żałuję, że bliscy dowiedzieli się o tym z gazet. – Czy dzisiaj poza rodziną i „Przyjaciółkami” jest w Twoim życiu jeszcze miejsce na coś? Tak. Muzyka. Wreszcie zaczęłam nagrywać piosenki. Szukam utworów. Rozmawiam z różnymi kompozytorami. Eksperymentuję. Czy ostatecznie zmierzam w kierunku płyty? Czas to pokaże. Sukcesem dla mnie jest, że w ogóle podjęłam ryzyko. Ostatnio dowiedziałam się w garderobie na planie „Przyjaciółek” o pojęciu motywacji napięciowej. To jestem ja! Muszę mieć bicz nad głową, żeby się za coś zabrać. Mogę myśleć o tym miesiącami, ale przychodzi moment: teraz! I nie ma już odwrotu. Tak było z muzyką. Pomyślałam: jeśli nie teraz, to już nigdy… jak nie spróbuję, to się nie przekonam. – Czyli matka, żona, aktorka i jeszcze piosenkarka? Nie śmiem się nazywać piosenkarką. Jestem aktorką. Do szkoły teatralnej zdawałam, bo moją pasją były śpiew i ruch, a nie chciałam iść na wydział wokalno-aktorski na akademii muzycznej, żeby uczyć się śpiewu operowego. Nie mam żadnego konkretnego planu na siebie i nigdy nie miałam. Pojęcie „kreowanie wizerunku” to dla mnie abstrakcja. Moje życie zawodowe było do tej pory zbiorem ciekawych przypadków. Dostawałam propozycję, podobała mi się, więc wchodziłam w to. Raz z powodzeniem, raz nie. Jak i w życiu. Czy jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć? Zaplanować? Nieraz się przekonałam, że plany sobie, a życie sobie. Rozmawiała: Sylwia Borowska Zdjęcia Marlena Bielińska/Move Stylizacja Anna Zeman Asystentka stylistki Agnieszka Bonas Makijaż Iza Wójcik/Van Dorsen Talents Fryzury Piotr Wasiński /Van Dorsen Talents Scenografia Ewa Iwańczuk Postprodukcja zdjęć Produkcja Ela Czaja
Cóż, to chyba nowa moda w show biznesie. Joanna Liszowska, która od ponad roku jest żoną mieszkającego w Szwecji milionera nie musi liczyć, czy to się jej opłaca. Ponieważ nie lubi przebywać w Polsce dłużej, niż jest to konieczne, wydaje bardzo dużo na dojazdy. Być może nawet więcej niż zarabia...Aktorka nie lubi rozstawać się ze swoją 7-miesięczną córeczką, więc za każdym razem zabiera ją ze sobą. Jednak nie chce z nią podróżować samolotem, a to znacznie wydłuża drogę do Polski. Kilka dni temu znów przyjechała do pracy. Obecnie występuje w spektaklu Lewe interesy wystawianym najpierw w Poznaniu, a potem w donosi Fakt, aktorka przyjechała swoim luksusowym porsche. Oczywiście nie obyło się bez podróży promem przez Bałtyk. Joasia przywiozła ze sobą córeczkę Emmę i jej opiekunkę. Podróż kosztowała zapewne więcej niż aktorka zarobiła w Pile, jednak Liszowska nigdy nie ukrywała, że kariera jest dla niej bardzo ważna. Teraz może sobie wreszcie pozwolić na to, by pracować za darmo, a nawet jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze ona piekna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!kobita git !ale zeby to mogla by cos z nimi cenie ja za naturalnoscśliczne ma włosy,chcę taki blondzik.....Najnowsze komentarze (384)kobita git !ale zeby to mogla by cos z nimi cenie ja za naturalnoscA wracała samolotem do Goteborga Wizzair-em. Jak wydała dużo na podróż do Polski, to wracała tanimi niech dopłaca ...... niech jeszcze dostanie najniższą średnia krajowa przeciętnego polaka to zobaczymy czy bedzie dojeżdzac do pracy ze szwecji i czy starczy jej na wydatkiJak ją stać to niech sobie jezdzi .Porsche tylko wnętrze ma od Ferrari...nie za duzo tej zawisci i agresji?stac ja na to ale czy to auto jest opowiednie dla niej i dziecka"I cóż, że ze Szwecji?" :)!!!!ona powinna sobie zeby tymi zębami to bym się bala, ze zje konia z kopytami, pilota i stewardese:)z tymi zębami to bym się bala, ze zje konia z kopytami, pilota i stewardese:)z tymi zębami to bym się bala, ze zje konia z kopytami, pilota i stewardese:)
2 grudnia 2017, 8:00 Wybujała uroda Joanny Liszowskiej sprawia, że plotkarskie media nieustannie liczą jej kalorie. Gwiazda się tym jednak nie przejmuje i nie zamierza sobie narzucać żadnych katorżniczych diet Szymon Starnawski /Polska PressChociaż jest żoną szwedzkiego milionera i mogłaby zostać etatową panią domu, chce realizować się jako aktorka. I udaje jej się - jest ozdobą popularnych seriali i celebryckich programów. Nie rezygnuje również z pracy w teatrze. To sprawia jednak, że dzieli swój czas pomiędzy dwa domy - w Szwecji i Polsce. Czy jej rodzina ostatecznie na tym nie ucierpi? Chociaż jest żoną szwedzkiego milionera i mogłaby zostać etatową panią domu, chce realizować się jako aktorka. I udaje jej się - jest ozdobą popularnych seriali i celebryckich programów. Nie rezygnuje również z pracy w teatrze. To sprawia jednak, że dzieli swój czas pomiędzy dwa domy - w Szwecji i Polsce. Czy jej rodzina ostatecznie na tym nie ucierpi? Chociaż jest żoną szwedzkiego milionera i mogłaby zostać etatową panią domu, chce realizować się jako aktorka. I udaje jej się - jest ozdobą popularnych seriali i celebryckich programów. Nie rezygnuje również z pracy w teatrze. To sprawia jednak, że dzieli swój czas pomiędzy dwa domy - w Szwecji i Polsce. Czy jej rodzina ostatecznie na tym nie ucierpi? Chcesz więcej?Kup prenumeratę cyfrową i ciesz się nieograniczonym dostępem do najlepszych artykułów w jednym miejscuSubskrybujMasz już dostęp? Zaloguj się
ONS Joanna Liszowska w ciąży? Joanna Liszowska dzieli swoje życie na pracę w Polsce i wyjazdy do Szwecji, gdzie mieszka jej mąż Ola Serneke. Gwiazda przyjeżdża do Polski na zdjęcia do serialu “Przyjaciółki” oraz rodzinne spotkania. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie będzie w Polsce jeszcze rzadziej, bo jej mąż Ola Serneke podobno chce, żeby urodziła mu syna! Czy Joanna Liszowska znów zajdzie w ciążę? Joanna Liszowska dwa lata temu urodziła córkę Stellę i ostatnio skupiała się na karierze, ale jej mąż podobno uważa, że powinna zrobić sobie przerwę od pracy. Dlaczego? “Żal mu Joasi, która od czasu wypadku ma w Polsce złą prasę i chciałby ją mieć na stałe w Szwecji. Uważa, że w kolejnej ciąży mogłaby zaszyć się w ich posiadłości w Szwecji. W końcu odpoczęłaby od całego tego zgiełku wokół niej. Potem zaś zajęłaby się wychowywaniem dzieci, a w tym czasie cała sprawa by przycichła”, mówi osoba z otoczenia biznesmena. ONS Mąż Liszowskiej od czasu związku z Joanną zarobił już... Miłość do polskiej gwiazdy mu służy Joanna Liszowska dba o swoją karierę w Polsce i udziela się aktywnie w rodzimych produkcjach telewizyjnych, choć na co dzień żyje i mieszka na stałe w Szwecji, skąd pochodzi jej ukochany, Ola Serneke . Aktorka i biznesmen przywitali niedawno na świecie swoje drugie dziecko. Przypomnijmy: Joanna Liszowska urodziła w Szwecji Para zakochanych mieszka w posiadłości pod Goteborgiem, gdzie Ola dogląda swoich interesów. A jest czego - jak donosi "Show", jego fortunę szacuje się na bagatela 100 milionów złotych. Jak zauważa dwutygodnik, opierając się na oficjalnych danych handlowych, w ciągu pięciu ostatnich lat czyli od momentu poznania Liszowskiej, biznesmen wzbogacił się o 20 milionów złotych. Czyżby to miłość do polskiej aktorki tak dobrze wpłynęła na jego interesy? Mieszkam w Szwecji już osiem lat, ale pierwszy raz o Oli Serneke usłyszałem dopiero przy okazji ślubu z naszą Joasią - potwierdza w rozmowie z "Show" Zyta Polack, Polka ze Sztokholmu. Piękna aktorka i bogaty biznesmen to wręcz para marzeń. Powinni pokazywać się też na polskich salonach? Zobacz: Socha i Liszowska wracają do pracy. Kiedy zobaczymy je na ekranie? Ciężarna Liszowska z mężem na ślubie znanej aktorki: ONS Liszowska chce wreszcie odpocząć Dlatego wyjeżdża do Szwecji Joanna Liszowska urodziła dziecko niespełna trzy tygodnie temu. Jak można było przypuszczać przyjście na świat jej pierwszej w życiu pociechy, będzie budziło ogromne zainteresowanie. Chyba jednak zainteresowanie jest ogromne, bo aktorka właśnie zdecydowała, że musi od niego odpocząć! Dziennik „Fakt“ pisze, że zainteresowania w postaci ciągłych telefonów i skupiania na sobie uwagi aktorka ma już dość. Podobno Liszowska marzy tylko o tym, aby spokojnie wyjść na długi spacer z dzieckiem. Właśnie dlatego razem z córeczką zamierza przenieść się do Szwecji na kilka miesięcy. Tam zresztą czeka na nie Ola Serneke. Dzięki jego pomocy aktorce zapewne uda się nieco odpocząć. Bedzie miała na to trochę czasu, bo do pracy w teatrze wraca dopiero we wrześniu. daks ONS/EastNews Agentka Joanny Liszowskiej skomentowała rzekomy kryzys w związku gwiazdy Co dalej u gwiazdy "Przyjaciółek"? Ostatnio media rozpisują się o rzekomym kryzysie Joanny Liszowskiej i jej męża Oli Serneke. Para jest po ślubie 6 lat i jak aktorka powtarzała, to jej wielka miłość. Ale niedawno magazyn "Show" nawet stwierdził, że Liszowska zaklina rzeczywistość i bardzo chce ukryć ciche rozstanie z mężem. Ciche rozstanie. Chce ukryć fakt, że jej małżeństwo ze szwedzkim milionerem przechodzi poważny kryzys. Aktorka wróciła do Polski i rzuca się w wir pracy, żeby zapomnieć o problemach - czytamy na okładce gazety. Dopytaliśmy agentkę Joanny Liszowskiej czy jednek ma to coś wspólnego z prawdą? Usłyszeliśmy: Nadal komentarz jest ten sam. Jest to kolejna prowokacja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – mówi Ada Ginał-Zwolińska. Wiemy, dlaczego Liszowska zostaje na razie w Polsce! Jak się dowiedzieliśmy, teraz Joanna Liszowska jest na planie serialu "Przyjaciółki" - plan potrwa do połowy lutego. Potem jest przerwa z powodu ferii i Joanna ma z córkami Emmą (6 lat) i Stellą (4 lata) wrócić wtedy do Szwecji. W Polsce będzie znowu na wiosennych zdjęciach serialu, które potrwają do połowy kwietnia. Zobacz także: Joanna Liszowska zostanie jurorką w nowym show Polsatu?! Wciąż się waha! "Nie chodzi o pieniądze..." Joanna Liszowska i Ola Serneke pobrali się w 2010 roku. Mówi się, że Liszowska może zostać jurorką w nowym programie Polsatu o modelkach XXL. Małgorzata Rozenek-Majdan Ślub od pierwszego wejrzenia Trendy w koloryzacji włosów na wiosnę i lato 2022. Te odcienie robią mocne wrażenie Dopamine dressing to najgorętszy trend sezonu. Obłędną koszulę w stylu Małgorzaty Rozenek-Majdan kupisz w Sinsay za 39,99 Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Podobne kupisz w Sinsay za 35 zł Urszula Jagłowska-Jędrejek Anna Lewandowska w modnym swetrze ponad tysiąc złotych. W Sinsay kupisz podobny za 50 złotych! Aleksandra Skwarczyńska-Bergiel Najmodniejsze buty na wiosenno-letni sezon. Te modele ma w szafie każda it-girl
joanna liszowska dom w szwecji